Nastał czas, w którym wiele informacji wywołuje lęk. Słuchając wiadomości, oglądając zdjęcia, czytając czy rozmawiając z ludźmi, jesteśmy narażeni na reakcje lękowe. W przestrzeni przewijają się mnóstwo informacji związanych z zagrożeniem, w dodatku zagrożeniem uderzającym w podstawy naszej egzystencji: zagrożenie złapania wirusa, zachorowania przez nas lub kogoś bliskiego, potencjalna śmierć. Media bombardują nas non stop informacjami na ten temat. To jedna „pula” zagrożeń.

Drugą poważną grupą zagrożeń są zagrożenia związane z egzystencją. Zaczynają znikać wszystkie produkty, sklepowe półki świecą pustkami. Pojawia się lęk przed głodem, przeżyciem, lęk, czy zdołamy zapewnić byt naszym dzieciom.

Zagrożenie zmusza ludzi do pozostania w domu, co wiąże się często z niemożnością pracy. Szkoły zostały zamknięte na czas nieokreślony, co wielu rodziców zmusza do zapewnienia im opieki. To często również wiąże się z niemożnością pracy. Restauracje, bary, kina, teatry, placówki usługowe również zostały zamknięte, co spowodowało, że ich obsługa pozostaje bez zatrudnienia a ich właściciele bez przychodu. I tu pojawiają się lęki: Jak długo nie będę mógł pracować? Skąd wziąć pieniądze na opłaty, rachunki, zakupy, kredyty. Kiedy zacznę znów zarabiać? Czy wystarczy?

Obecna sytuacja to zmiana na poziomie globalnym. Po zakończeniu kwarantanny już nic nie będzie takie jak wcześniej. A człowiek czuje podświadomy lęk przed nieznanym. Lubimy nasze poczucie bezpieczeństwa, nawet jeśli jest ono bardzo złudne. Lubimy nasze strefy komfortu, które nawet jeśli nie są naszym zdaniem idealne, to jednak są swojskie i znane. W tym momencie prawie każdy z nas został z tej strefy komfortu wysadzony. I niemal każdy z nas boryka się z jakimś lękiem.

Nie mamy zbyt wielkiego wpływu na rzeczywistość zewnętrzną, ale to od nas zależy reakcja na nią. Ten czas to wielki sprawdzian dla ludzkości w sensie globalnym i człowieczeństwa w sensie jednostkowym. Możemy dać się ponieść fali lęku i pozwolić pogrążyć w niej coraz bardziej. Możemy też świadomie wybierać to, na czym koncentrujemy naszą uwagę.

Zapobiegawczo możemy skupić się na czymś, co podnosi nasze wibracje: medytacja, relaksacja, koncentracja na pozytywnych rzeczach, kontemplacja sztuki, czytanie książek, słuchanie muzyki podnoszącej wibracje, nauka, malowanie, pisanie, ćwiczenia fizyczne.

Przede wszystkim warto zwracać uwagę na jakość własnych myśli, gdyż to one bezpośrednio wpływają na emocje i uczucia, co przekłada się bezpośrednio na to jak się czujemy. Od dawna wiadomo, że emocje i uczucia wpływają na układ wydzielniczy a mieszanka hormonów dociera do każdej komórki ciała. Od naszego nastroju zależy, jaki skład ta mieszanka będzie miała. Czy będzie zawierała przewagę hormonów stresu czy więcej endorfin.

Wyłączenie telewizora i portali informacyjnych też jest dobrym pomysłem. Jeśli nie możemy obejść się bez informacji, sprawdzajmy je raz – dwa razy dziennie, najlepiej porównując różne źródła.

Skupmy się na własnym sercu, na odczuwaniu w nim miłości do świata, ludzi, sytuacji i na wysyłaniu tej miłości do tych, którzy tego potrzebują. Pamiętajmy, że to, na czym skupiamy naszą uwagę, rośnie w siłę. I pamiętajmy też, że jesteśmy zbyt mali, by pojąć pełne znaczenie i logikę tego, co się dzieje. Ja ufam, że to, czego obecnie doświadczamy ma swój wyższy cel i żadna krzywda mi się nie stanie…

Czego i Wam życzę…

Obraz intographics z Pixabay