Przygotowując się do egzaminu, w jednej z książek z psychoterapii, znalazałam taki wiersz. Świetnie oddaje nasze ludzkie podejście… w dodatku można do tego podejść z różnych perspektyw.
Rozdział pierwszy
Idę ulicą.
W chodniku jest głęboka dziura.
Wpadam w nią.
Jestem zagubiona… i bezradna.
Lecz to nie jest moja wina.
Wydostanie się z tej dziury zabiera całą wieczność.
Rozdział drugi
W chodniku jest głęboka dziura.
Udaję, że jej nie widzę.
I znowu w nią wpadam.
Nie mogę uwierzyć, że jestem w tym samym miejscu.
Ale przecież to nie moja wina.
Wydostanie się z dziury ciągle zabiera bardzo dużo czasu.
Rozdział trzeci
Idę tą samą ulicą.
W chodniku jest głęboka dziura.
Widzę ją.
Jednak znowu w nią wpadam… to przyzwyczajenie… ale wiem już o wiele więcej.
Wiem, gdzie jestem.
Tym razem to moja wina.
Wydostaję się natychmiast.
Rozdział czwarty
Idę tą samą ulicą.
W chodniku jest głęboka dziura.
Obchodzę ją dookoła.
Rozdział piąty:
Idę inną ulicą.
<Portia Nelson, 1993>
Zdjęcie… wbrew pozorom… nie jest przypadkowe